Forum klasy 2 c :)

Klasa 2c :) - dwujęzyczna :P:P


  • Index
  •  » Suchary
  •  » Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

#1 2008-05-29 15:29:32

Tajemnic

Nowy użytkownik

Skąd: Dungeon lvl 14
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Muahahaha Zło PeeMa dociera coraz dalej...

A na serio - mam zamiar poprowadzić własną sesję forumowego RPG, osadzoną w autorskim świecie s-f. Zapraszam wszystkich niezależnie od wszystkiego Nie zauważyłem tu żadnego wpisu regulującego powstawania czegoś takiego więc... na co mam czekać? Zobaczymy, czy znajdą się jacyś chętni. A dlaczego "suchary"? Bo wielu powie "ee tam, ale PeeMiasty suchar"

I jeszcze taka uwaga - wiem, że nie jestem dobrym pisarzem, ale "skrobać" po prostu lubię, a jako MG mam już pewne doświadczenie

Spis treści:
1) Historia w maksymalnym skrócie.
2) Krótkie wprowadzenie, umiejscawiające graczy w świecie.
3) Krótkie wytłumaczenie wraz z zasadami.
4) Karta postaci.

Battlestar: Ciasteczko (BTW: To drugi człon nazwy naszego statku-matki. Nazwa dziwaczna, ale możliwa do wytłumaczenia. Pełna brzmi: GTPM Battlestar: Ciasteczko. To czteroliterowe coś, to uniwersalna klasyfikacjia - wpierw rodzaj psychiki danej rasy (G - Geo - standardowe znak wywoławczy dla Terran, Krionów, Graapów, Fujin i Cogamistów), nazwa rasy (T - Terrans), klasyfikacja przynależności (P - personal), wykonywana misja (M - mercenaries))

Na pierwsze odkrycie, które nadało kształt Erze Kosmicznej nie musieliśmy długo czekać.
Już w 2019 odkryto sposób – znacznie pewniejszy od stosowanej dotychczas hibernacji – na zachowanie stanu biologicznego ludzi. Z ciała wydobywano wodę, wypełniając puste komórki specjalnym gazem. Tak przygotowane „wysuszone mumie” przy braku bodźców zewnętrznych, były w stanie przetrwać... cóż, praktycznie wieczność. Oczywiście ceną była utrata świadomości. W owym okresie, Księżyc był już skolonizowany. Nie, nie było na nim szczęśliwych rodzinek, których członkowie dzięki niskiej grawitacji wyglądają młodo niemalże do śmieci. Mieszkały na nim tabuny naukowców, którzy w końcu uznali, że usiłowania wytworzenia sztucznej grawitacji są niepotrzebne – skoro jądro Księżyca właściwie nie istniało, to można go przeciąć mnóstwem korytarzy i korytarzyków. Oczywiście grawitacja nadal się nie pojawi ale... przynajmniej nie będzie problemów z uciekającym powietrzem. A żyć będzie można.
Coś takiego zajęło naszej planecie szesnaście lat. Energii starczyło – już w 2016 kilkoro mądrych ludzi wpadło na pomysł stworzenia „kordonu energetycznego” wokół Słońca – wysłano tam setki sond obładowanych bateriami słonecznymi, które to co zebrały przekazywały Ziemi strzałami neodymowych laserów.
Loty sond na Wenus i na Marsa wykazały absolutną niemożność sterraformowania tych odległych gleb przy pomocy technologii którą ludzie posiadali. Martwy punkt? Kto by w końcu chciał zostać wysłany w ciemną nieskończoność, z wyłączoną świadomością i nadzieją, że „kiedyś walniemy w coś co da się zamieszkać”...
Nastąpił gwałtowny rozwój technologii kosmicznej; w tym okresie pojawili się pierwsi homo sapiens wewnątrz Księżyca. I bez skafandra.
Ludzie nie chcieli się poddać. Nie chcieli uwierzyć, że są uwięzieni. Ziemia – i orbitujący wokół niej kawałek skały - to było dla nich za mało...
Ale co mogli zrobić? Co?!
Sami nic. I mieli szczęście, że data Pierwszego Kontaktu przypada już na rok 2038. To wtedy w atmosferze ziemskiej, nad Stonehenge pojawił się pierwszy statek Rasy Obcej.
Patrząc na to z perspektywy czasu, możemy stwierdzić, że Ziemia miała nieziemskie wręcz szczęście. Natrafiła na jedną z pięciu znanych ras, której procesy myślowe przebiegają w jakimś stopniu podobnie do ludzkich. A jako, że tą piątą są właśnie Ziemianie... poziom szczęścia rośnie.
Kula która wytoczyła się z wnętrza obłego statku kosmicznego – jak okazało się później był to pancerz termiczny Kriona – wyposażona była w translator. Jako, że transporter ten był jednostką typu... cóż, na nasze byłoby to coś w rodzaju „Zaznajamiacz”, której celem było właśnie nawiązywanie kontaktów z rasami o podobnej psychice, w ładowni można było znaleźć kilka kolejnych egzemplarzy „kostki porozumiewawczej”. Przybysz wydawał się być przerażony poziomem rozwoju ziemskiej technologii służącej do zabijania, ale mimo to pomiędzy tymi rasami powstała nić porozumienia – tak samo zresztą jak – później – z meduzokształtnymi Graapami, roślinnymi Cogamistami, czy w końcu zdolnymi do lekkich oddziaływań psionicznych Fojinami. Wszyscy oni – mimo iż wymagający skrajnie innych środowisk, o zupełnie innym wyglądzie, byli niemalże braćmi w rozumie wobec ras o nazwach nie do wymówienia...

Jak jest teraz? W roku 2237? Przede wszystkim inaczej. Dzięki współpracy wielorasowych naukowców, wynaleziono... wiele. Poczynając od urządzeń zdolnych przystosować do preferencji rasy niemalże każdą planetę, przez rozwój napędów teleportacyjnych i pojawienie się pierwszych prototypów czegoś co można by nazwać „nadprzestrzennym”, kończąc na wielozapachowym, dostosowywującym się do preferencji użytkownika papierze toaletowym. Nauczono się pozostawiać własne portale – dzięki temu, rasy nie były już ograniczone do tych znalezionych w kosmosie czy na planetach (u nas było nim Stonehenge) i mogły same je rozstawiać. Potężne floty kolonizacyjne, z milionami istot poddanym zabiegom przetrwalnikowym leciały w przestrzeń, zostawiając za sobą punkty portali docierały do swoich ziem obiecanych, obadanych wcześniej na dystans przez naukowców...
Rzecz jasna sprawowanie władzy na taką odległość było wysoce utrudnione. Planety zasiedlone przez ludzi dość szybko zostawały uznane za kolonie – kolonie będące tylko w teorii podległe Trójplanecie Słonecznej. Czym ona jest? To przymierze Wenus, Ziemi i Marsa (oraz oczywiście ich księżyców. Kto by się jednak nimi przejmował...), dysponujące prawdopodobnie największą siłą militarną w Galaktyce – co zostało udowodnione podczas Wojny Kosmicznej w której z piątką ras „ludzkich” starły się armie Kyo – istot stworzonych z nanitów, które wyrwały się komuś spod kontroli dawno, dawno temu... Cóż, zostali cofnięci na to co zostało z ich planetki, a później zmuszeni do własnoręcznego zredukowania swoich możliwości reprodukcyjnych – w innym wypadku czekałoby ich długotrwałe bombardowanie każdą sztuką broni która wyszła z desek kreślarskich ludzkich naukowców...
Ludzie okazali się jedną z najszybciej adaptujących się form życia, co pozwoliło im zająć naprawdę wiele planet. Oczywiście, pewne mutacje były nieuniknione – na każdej planecie inne są standardy co do wysokości, tężyzny... ale to Ziemianie. Nadal.
Czas który minął udowodnił przydatność występujących pod wieloma nazwami kosmicznych najemników – jak nieraz mówiono „ludzi od wszystkiego”. Te grupy – składające się z przedstawicieli jakiegoś gatunku, replikantów i cyborgów krążą po galaktyce wykonując najróżniejsze zadania...

I to właśnie wy – gracze – zostaniecie członkami takiej drużyny.

[Wprowadzenie]

Kosmos lśni szklanymi odpryskami gwiazd. Każda gwiazda ma swoją własną historię, swoje własne planety...
Ale mniejsza o to.
Kartos bynajmniej nie jest największą z nich. Nie ma wielu ważnych planet, brak tu stacji orbitalnych w których szaleni naukowcy rechocząc opracowują morderczą broń.
Słynie za to z czego innego – to tutaj miała miejsce jedna z większych bitew Pierwszej Nadprzestrzennej Wojny Kosmicznej. A konkretnie, to miała miejsce w polu artefaktowym generowanym przez wnętrzności Kartosa, który nigdy nie został dokładnie przebadany. Miriady nanobotów zostały najpierw napromieniowane, a potem – kolejno – porażone minami energetycznymi, rozszarpane przez działa akceleratorowe pierwszego GTWV Miracle, zamrożone, odmrożone, zamrożone ponownie, rozsadzone eksplozją nuklearną, a  w końcu wypchnięte przez utratę prędkości z pola gwiazdy.
Nie jest dobrze być nanitem który chce opanować wszechświat.
W kosmosie nic nie ginie. I tak miliony ton elektroniki wszelakiej oraz najróżniejszych stopów metali uformowały... obiekt, który wpadł w pole grawitacyjne Kartosa i lata wokół niego niczym trzeci księżyc.
Początkowo zastanawiano się, czy nie wrzucić tego wszystkiego w studnię artefaktową, aby nie musieć się już martwić o możliwe wskrzeszenia tego całego sprzętu. Po wojnie jednak, cała moc reprodukcyjna tych inteligentnych maluchów została skoncentrowana na ich rodzimej planecie, a odpady przeznaczone zostały na recykling...
Jedyna zamieszkała planeta w tym systemie nosi niezbyt odkrywcze miano „Kartosa II”. Jest bogata. W końcu to do niej należy wszystko to co wypadło ze statków. To nieco jak u gospodarza po imprezie – tyle, że tam pozostają zazwyczaj wyłącznie sałatka ziemniaczana, dziwny żółty sos do anchois którego nikt nie chce jeść, połówka pizzy na której ktoś usiadł i kilka innych rzeczy których zazwyczaj wolelibyśmy nie widzieć. Tu natomiast mamy biliardy terrów pod postacią wielkiej, zamrożonej bryły elektroniki...
W sumie tego też wolałbym nie jeść.
Wróćmy jednak do naszej planety, która kręci się spokojnie wokół słoneczka, nadstawiając swe błękitne lico ku kolejnym promieniom słońca – taki widok wystarczyłby aby zainspirować przynajmniej pół tuzina religii. Zyskała ona poważanie wyłącznie dzięki owym odpadkom – nie ma na niej nic ciekawego. No, chyba, że ktoś lubi duże, dziwnie uformowane kamienie. Jemu może się tu podobać. Budowlą reprezentacyjną planety, jest niewątpliwie port – port który posiada nawet własne narzędzie do generowania Osobliwości, jak ostatnio nazywa się portale. Jeśli jakiś glob żyje z handlu, coś takiego naprawdę ułatwia stosunki z innymi...
Więc spójrzmy na gigantyczny dach, przecinany koniuszkami tuneli akceleracyjnych. Popatrzmy nieco niżej – niech nasz wzrok opadnie poprzez kopułę wierzchnią i zalegnie na cudzie techniki które tam spoczywa – a jest na czym zawiesić oko. Statek jest gigantyczny. To flagowa jednostka floty handlowej, GTCT Marlos. Najnowsze silniki grawitacyjno – akceleracyjne, potężne tarcze, gigantyczne ładownie, groźnie szczerzące się w przestrzeń narzędzia do krzywdzenia bliźnich które budzą popłoch w każdym pirackim gangu...
Hehe. Chyba nie mieliście nadziei, że tym polecimy, prawda?
Więc spójrzmy niżej. Jeszcze... jeszcze... teraz do doków lądowań awaryjnych. I w prawo. A, nie. Zanim pójdziesz w prawo, skręć najpierw w trzecie drzwi na lewo. Powiedz „dzień dobry” pani sprzątaczce i załóż kombinezon próżniowy. Dobra, teraz możesz przejść przez śluzę.
Statek który tu spoczywa jest co najmniej... dziwny. Kadłub przywodzi na myśl pierwsze kosmiczne lotniskowce – na pokładzie których znajdowały się trzy lub cztery bombowce będące znacznie większe, wolniejsze i dysponujące mniejszą siłą ognia od tego co używa się dzisiaj. Oderwano od niego jednak hangary, w zamian dając mu chwytaki próżniowe i generatory pola statycznego – niewątpliwie w celach handlowych. A teraz znów ktoś nie mający dosyć metamorfoz podczepił pod chwytaki na stałe dwa tak zwane minidoki, czyli zespoły urządzeń potrzebnych do magnetycznego przycumowania statku oraz umożliwiające ich naprawianie. Coś co bierzecie na początku za luki bombowo-akceleracyjne do usuwania irytujących planet, okazuje się dwoma dyszami plazmowymi, które wywołałyby protest u każdego kto zajmuje się ochroną przyrody – pewnie też dlatego ten statek musiał lądować w porcie awaryjnym. Gdzieś z przodu wiszą cztery rachityczne, sprzężone ze sobą działka obrotowe, kolejne są ustawione na „plecach” statku, zaraz za „górniczym laserem chirurgicznym” – ostatnim krzykiem mody... dwadzieścia lat temu. Kilka wyróżniających się, ruchomych płyt, sugeruje miotacze plazmowe które nigdy nie zdobyły większej popularności – w kosmosie mają zasięg około zaledwie 750 metrów, w atmosferze za to mogą trafić stodołę wyłącznie jeśli są wewnątrz takiej jednej. A nawet to nie jest pewne.
Cały kadłub pokryty jest wieloma śladami spawów wodorowych, łączeń termicznych i rozhermetyzowań naprawianych „na szybko” a potem tak pozostawionych. Mimo to... cóż, trudno nie poczuć choćby drgnięcia respektu wobec takiego molocha. Bo jest olbrzymi. To prawda.
Tylko, że większość wnętrza zajmują niezminiaturyzowane systemy podtrzymywania życia, ochronne i nawigatorskie...
-    Drzwi otwierają się... - rozległ się przyjemny dla ucha głos.
I faktycznie. Śluza łącząca hangar z korytarzem psiknęła, jęknęła i w końcu – w wielkich bólach  - zaczęła się rozsuwać. Rzecz jasna powoli, z należytym wyczuciem dramatyzmu i piszczeniem. W końcu – kiedy szczelina pomiędzy odrzwiami była wystarczająco duża – wyszła stamtąd postać.
Na razie nie widzimy jej zbyt dobrze. Skafander zasłania. W teorii można by było uruchomić rękaw ciśnieniowy, ale ktoś postanowił najwyraźniej poradzić sobie bez czyjejkolwiek pomocy. Postać – wyraźnie przyzwyczajona do swego stroju osłaniającego ją przed morderczą próżnią – podchodzi do statku, czeka chwilę, w końcu wchodzi na opuszczoną rampę i znika w czeluściach śluzy...
Ślurp... [no co? Nie wiem jak brzmi zamykająca się śluza...]
Sander Trovalt był... cóż, właściwie trudno określić jego stan jednym słowem. Z jednej strony odczuwał irytację – irytację na to, że po dwóch tygodniach spędzonych w tłoku, będzie teraz musiał żyć z innymi ludźmi. A nie był do tego przyzwyczajony. Z drugiej strony, jego umysł wciąż był otoczony ciepłą, różową mgiełką jego... nazwijmy to hobby. W końcu próbowanie różnego rodzaju psychotropów, stymulantów i innych środków zakazanych przez prawo można nazwać hobby, co?
W każdym razie teraz, kiedy manipulatory statku uwalniały go ze skafandra, czuł się nieco lepiej. Wrócił do jedynego miejsca które zwykł był nazywać domem. Fakt, że będzie musiał go dzielić z innymi, nie cieszył go, ale... cóż – zebranie jakiejś grupy staje się naprawdę niezbędne.
W końcu – kiedy już został rozdziany ze skafandra, a cały statek sprawdzał swoje systemy gotując się na powrót właściciela, spojrzał na swój hologram wyświetlony uprzejmie na ścianie. Nic czego się nie spodziewał zobaczyć.
Postać którą ujrzał, była niezbyt wysoka – ale nie tak, żeby od razu rzucało się to w oczy; po prostu nieco niższa niż reszta Ziemian. A właśnie – w swoich rysach wyraźnie zapisany miał genotyp swoich przodków, którzy bez najmniejszej wątpliwości pochodzili z owej planety. Zazwyczaj trudno było określić „jak stary jest dany kosmonauta” – i on nie był wyjątkiem. Naprzemienne oddziaływania wahające się od 9g w sytuacjach ekstremalnych, aż po absolutny brak grawitacji odebrały komukolwiek możliwość odgadnięcia jego wieku biologicznego – można by powiedzieć wyłącznie „coś w okolicach trzydziestki”. Dość mocna budowa, zdawała się jakoś tak pasować do całej reszty – tak samo jak naturalnie mlecznobrązowe włosy, czy chytre, złośliwe nieco spojrzenie turkusowych oczu.
Ot kosmonauta który latał już naprawdę wiele.
-    Potwierdź swoją tożsamość. – odezwał się mechaniczny głos ze ściany. Z dziwnym, metalicznym pobrzękiem jeśli kogoś by to interesowało.
-    Ami... – Sander uśmiechnął się i uniósł rękę – musimy przez to przechodzić? Jak ostatnim razem wymyślałaś hasło i odzew, to koczowałem cztery dni pod zewnętrzną śluzą, zanim wysłałaś droida żeby mnie poszukał... Bo oczywiście „kamerka się popusła”.
-    Hasło było proste. Właź. – głos się zmienił. Była to niemal idealna kopia ludzkiego, z nutką rozbawienia i udawanej irytacji.
-    Owszem było proste... – burknął Sand przechodząc przez drzwi. – Byłoby jednak miło, gdyby to piętnaście sylab było wymawialnych także dla człowieka... – niedbale rzucił płaszcz na wieszak, pudłując o jakieś dwa metry i trafiając do śluzy na śmieci. Ta jęknęła, zatrzasnęła się i wypluła odzienie gdzieś na zewnątrz. Parsknął z samego siebie i kierując się w stronę kokpitu wcisnął w odpowiednie miejsce kostkę pakującą.
-    Hej! Co ty brałeś? Czujniki wykrywają sporą ilość pozostałości pochodnych opioidów i jakiegoś enteogenemu!
Pilot zaklął pod nosem. Gdyby poszedł za radą tych naukowców i kazał sobie zamontować „dowcipnego przyjaciela” nie było by ani kłótni, ani tego typu wyrzutów. Ale nie. On jak głupi musiał iść za „książkowym podszeptem” i teraz ma SI „radosną acz nieco złośliwą romantyczkę”...
-    Powinnaś się już przyzwyczaić... przyzwyczaić o-o-O – zanucił, podskakując na zakręcie, robiąc obrót o jakieś 270 stopni i trzaskając w powietrzu obcasami. W końcu, po tygodniu spędzonym w 1.29g wrócił do standardu. A w kosmosie to sobie obniży do terapeutycznego 0.75g.
-    Słuchaj... ja doskonale wiem, że choćby błyszczak może cię wyciągnąć z niejednej kabały i to jedyny powód żeby coś takiego przebywało na MOIM statku, którym, tak całkiem przypadkiem JESTEM. I...
Sander nagle przystanął.
-    Miło, że się o mnie troszczysz. Pamiętasz jak to się ostatnio skończyło?
Coś westchnęło. Tak, oczywiście, że było to zawirowanie w kanałach wentylacyjnych, ale on już przywykł do nazywania tego westchnieniem.
-    Tak, jasne, pamiętam, już kończę, raz dwa. Lepiej?
-    A-ha. – Sand znów wznowił krok. Drzwi do kokpitu rozstąpiły się przed nim. Rozejrzał się po całej elektronice, po kilku monitorach, po trzymanej w statyce zamkniętej szafce w której zgromadzone były jego najdroższe skarby i w końcu po kolumnie w której czaił się jeden z głównych obwodów Amaryilis. Uśmiechnął się do siebie. W sumie nie pamiętał dlaczego tak żądał tego imienia, ale coś tam musiało być...
Roześmiał się – resztki chemikaliów wciąż działały - i skoczył na krzesło (obracane, oczywiście) po czym zakręcił się na nim jak dziecko
-    Więc jaki mamy plan? – rzucił, odruchowo odwracając się do kolumny.
-    Ci wszyscy piloci których wybrałeś, mają się stawić o 1600. Teraz mamy 1539 więc jest jeszcze chwila... Jak ich przyjmiemy?
-    Bo ja wiem? Proponuję tutaj... Dopóki jesteśmy na planecie, nie musimy żywić się syntetykami, prawda?
-    Nie, oczywiście, że nie.
-    To bądź taka miła i podaj nam Kartoziankę.
-    Co?
Sander uśmiechnął się.
-    Tak to nazywają. To taki ich ichni rum z dodanym koncentratem bananowym, z paroma szczyptami... Czegoś na rozluźnienie.
-    Chcesz ich upić? – w głosie zabrzmiało rozbawienie. Dostała się do jakiejś bazy kulinarnej i stwierdziła, że w sumie nie ma przeciwwskazań – tym „czymś na rozluźnienie”, był proszek z akolowca, który wspomagał produkcję „hormonów dobrego samopoczucia”, nie powodując żadnych skutków ubocznych. Oczywiście uzależnić się od tego można, ale w takiej ilości...
-    Nie, coś ty... chcę po prostu sprawdzić jak zareagują. Dobra?
-    Jasne. Jeszcze jakieś życzenia „panie i władco”? – w ostatnich słowach czuć było wyraźny przekąs.
-    Tak. To są nowi ludzie, których nie znam. Statek wygląda na stary złom, a SI są montowane niemalże wyłącznie w dużych, luksusowych statkach. I to na życzenie. Więc... nie ujawniaj się. Trzymaj palec na spuście gazu usypiającego, mów tym mechanicznym tonem... sama wiesz o co chodzi, prawda?
-    Jasne. – głos znów zabrzmiał metalicznie. Jak z taniego syntezatora.
Sander odwrócił się na fotelu w stronę drzwi. Stał już przed nim stół – droidy uwinęły się szybko. Teraz tylko poczekać...

[I tu wkraczacie wy. Nie wiecie o co chodzi:? Dobra.
Więc tak: to jest forumowa sesja RPG, później nazywana już fRPG. Z polskiego na nasze? W maksymalnym skrócie – piszecie co wasza postać robi. Ale skłania to do paroliterowych postów, więc wyrażę się tak: jest to coś jakby pisanie kilku równoległych opowiadań jednocześnie. Opisujcie nie tylko czynności, ale też odczucia, mimikę... och, rozumiecie, prawda? Najpierw dam wam parę zasad, a potem zarzucę kartą postaci, którą każdy z was będzie musiał wypełnić – jeśli chce się przyłączyć oczywiście.
1)    Piszcie... cóż, długo i ciekawie. Oczywiście nie będę się wkurzał, jeśli raz na jakiś czas trafi wam się kilkuzdaniowy post – ale starajcie się tego unikać, jako minimum przyjmując 10 linii w okienku przeglądarki.
2)    Wy tworzycie postacie. Wczujcie się w nie! Nie zachowujcie się jak wy, tylko jak one! Dla tych którzy będą grali pierwszy raz – drobna rada. Otóż niech wasze „stworzonka” mają przynajmniej niektóre cechy charakteru identyczne z waszymi – łatwiej będzie się wam wczuć.
3)    Informacje zawarte w czyichś kartach należą do Was, graczy, a nie do waszych postaci.
4)    Ja jestem MG. Tak, tak gej(m)masterem jak to uwielbia pisać Nina. Co to oznacza? Że bez mojego pozwoleństwa akcję posuwać jak najwolniej, czy najlepiej wcale. Jeśli mamy jakąś misję – piszcie co chcecie, ale to ja w końcu zdecyduję czy wam się powiodło. W bitwach te nakazy ulegają rozluźnieniu, ale jeśli ktoś napisze „lecę przed siebie nawalając ogniem ciągłym z dwunastu działek i rozwalam Wielki Krążownik to... sami rozumiecie. Z postaciami innych graczy jest inaczej – najlepiej byłoby gdybyście dialogi prowadzili na GG i wklejali, ale nie jest to obowiązkowe. W rozsądnych granicach możecie sterować innymi, ale jeśli graczowi który tego „używanego”/”używaną” prowadzi nie spodoba się to – niech napisze.
5)    Dialogi od myślników, offtop w []
6)    Pytania i pretensje na razie na maila, lada dzień powinienem mieć znów GG.
7)    Świat jest autorski mój, więc nie skończony do końca. Opisujcie go tak jak wam podpowiada wyobraźnia. No, chyba, że stoi to w konflikcie z tym, co już stworzyłem – wtedy nie omieszkam wam o tym napomknąć.
8)    To nie jest „Mrożąca krew w żyłach historia”, więc jeśli się już przyłączycie, starajcie się pisywać tu od czasu do czasu...
9)    Tu-powinien-być-standardowy-frazes-w-rodzaju „Bawcie się dobrze!”

KARTA

Imię i nazwisko: chyba dość oczywiste, prawda?
Wiek: Chodzi tutaj o lata biologiczne. Chociaż, najprawdopodobniej będą one wynosiły tyle samo co „te zwykłe”.
Rasa: Kosmici występują – mieliście o nich we wstępie. Niestety, wymagają oni skrajnie odmiennych środowisk, więc sobie nimi raczej nie pogracie. Macie jednakże wybór innego rodzaju – z jakiej planety pochodzi (ci żyjący na tych o niskiej, będą bardziej „eteryczni” i – co tu kryć – bardziej się podobający. Z drugiej strony ich mięśnie przystosowane są do innych ciążeń, więc będą słabsi, ale za to zręczniejsi. W ekstremalnych przypadkach, umierają na miejscu, ale postaram się czegoś takiego nie wprowadzać. Z drugiej strony bieguna, są ci „mocni”. Krępi, mniej zręczni... ot takie odwrócenie. Oni za to, są w stanie pracować w znacznie bardziej zróżnicowanym przyciąganiu) oraz stwierdzenie czy jest typowym przedstawicielem swej rasy, cyborgiem (człowiek z implantami) czy replikantem (robot stworzony na podobieństwo człowieka, wyposażony we własne SI.). Tacy będą skuteczniejsi, ale znacznie bardziej wrażliwi na wszelkie promieniowania czy broń EMP.
Historia: Prawdopodobnie najważniejsza. Rodzina, pochodzenie, zdolności, nastawienie do świata... wszystko co wpadnie wam do głowy, a nie zalicza się do reszty.
Wygląd: No, oczywiste, nie? Zamieśćcie tu też ubiór...
Ekwipunek: Chyba rozumiecie, nie? Ktoś pochodzący z planety wysoko rozwiniętej może mieć jakieś „specjalne lekarstwa”, inny przenosić może własne minilaboratorium. Jeśli chcecie, możecie wziąć też broń, ale raz, że jesteście cywilami, więc karabinów akceleratorowych nikt wam nie sprzeda, dwa, że raczej nie umiecie się obchodzić z niczym bardziej skomplikowanym. Wszystko „lepsze” potrzebuje uzasadnienia w historii.
Statek: No dobra. Jesteśmy ponad 200 lat w przyszłość, ale fizyka nadal obowiązuje. Możecie (a nawet musicie) mieć własne stateczki kosmiczne. To NIE MOGĄ być pojazdy typowo bojowe (chyba, że dobrze uzasadnicie to w historii) ale już na przykład transportowiec chałupniczym sposobem przerobiony na minbombowiec już tak. Ogólnie zasada jest taka, że możecie wziąć statek starszy i przerobiony, albo fabryczną nówkę. Opiszcie też jak jest uzbrojony, jakie prędkości wyciąga... z rozsądkiem! A tak przy tym – tutaj prędkość mierzymy w km/s. Podczas gry stoczymy najprawdopodobniej kilka walk, więc... przygotujcie się. Ach, bym zapomniał – macie też do dyspozycji egzoszkielety, przystosowane do lotów próżniowych. Oczywiście będą to raczej przerobione górnicze...

To co? Będziecie grać? Zróbcie PeeMowi frajdę

Ostatnio edytowany przez Tajemnic (2008-05-29 21:11:54)


Aczkolwiek...

Offline

 

#2 2008-05-29 20:45:35

Paranoja

Moderator

3070847
Skąd: Mrożąca Krew W Żyłach Historia
Zarejestrowany: 2007-11-19
Posty: 334
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Przeczytałam całe i trochę mnie to przeraża, więc zostaję przy naszej starej, dobrej HMKWŻ. Poza tym, jak dla mnie wojny międzygalaktyczne są po prostu... nudne. Nie mówiąc o tym, że nie mam pojęcia co to są egzoszkielety albo karabiny akceleratorowe.
Toteż jak na razie nie zrobię PeeMowi frajdy.



"Nieco później tego samego dnia Iwan Łzawy zgłodniał i postanowił coś przekąsić.
-Zgłodniałem - powiedział sobie - Trzeba coś przekąsić.
Opuścił sypialnę [...] i oddalił się korytarzem. Na końcu korytarza znajdowały się drzwi. Otworzył je i otworem drzwiowym wszedł do kuchni.
-I oto jestem w kuchni - powiedział sobie. Nie mogłem trafić lepiej w poszukiwaniu przekąski."
Vincent Francis Doyle, Iwan Łzawy - badacz jeziora, rozdział 6 w którym Iwan coś przekąsza, str 302
Wydawnictwo Zmyłkowych Skryptów



{I don’t want the sun to shine, I wanna make love! }
MJ, "Break of dawn"

Offline

 

#3 2008-05-29 21:08:55

Tajemnic

Nowy użytkownik

Skąd: Dungeon lvl 14
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Paranoja napisał:

Poza tym, jak dla mnie wojny międzygalaktyczne są po prostu... nudne.

Mwehehe Ktoś tu mówił o wojnach galaktycznych? Daleki jestem od takiego "hiroica". Wolę tą "ciemniejszą" stronę fantasy w której skupia się głównie na relacjach między bohaterami, ich słabostkach czy historii... Owszem, walki się przydarzą, ale nie powinny być główną osią akcji.

Paranoja napisał:

Nie mówiąc o tym, że nie mam pojęcia co to są egzoszkielety albo karabiny akceleratorowe.

Egzoszkielety, to coś w rodzaju battlesuitów... Emmm... No, taki jakby gustowny, metalowy dres w którym człowiek wygląda jak idiota. O.K - jak trendy idiota. A broń akceleratorowa polega na - jak sama nazwa wskazuje - błyskawicznej akceleracji cząsteczek bazowych danej substancji, często na ciekły materiał miotający. Przydatna w próżni, ale szczególnie użyteczna na planetach, gdzie potrafi zmienić cokolwiek w amunicję dla siebie... Ot takie fajne coś. Poza tym, jak czegoś nie rozumiecie - na GG (już mam!), a jak nie chcecie dać znać to piszcie bzdury jakimś pseudonaukowym żargonem. Podskoczy wam "rispekt"

Paranoja napisał:

Toteż jak na razie nie zrobię PeeMowi frajdy.

Smutno mi...


Aczkolwiek...

Offline

 

#4 2008-05-29 21:28:25

Paranoja

Moderator

3070847
Skąd: Mrożąca Krew W Żyłach Historia
Zarejestrowany: 2007-11-19
Posty: 334
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Hm, ogólna fabuła jest dla mnie nieciekawa, planety, obcy, statki kosmiczne, gustowne metalowe dresy... wolę mimo wszystko rozwaloną chatkę na Florydzie i krowę Melanię.
Poza tym, chyba nie chciałbyś mieć mnie w tej historii <złowieszczy-błysk-w-oku>. Prawdopodobnie mój bohater grałby cały czas na gameboyu od czasu do czasu rzucając przydatne porady w stylu "nigdy nie stawaj obok lodówki, bo przecież może się na ciebie przewrócić". Nie mówiąc o tym, że po pewnym czasie się znudzę i pozostawię go w jakiejś miłej czarnej dziurze (chociaż chyba tylko Gej(m)master ma prawo uśmiercić postać?).
Czyli - nie smuć się, Piotrze



"Nieco później tego samego dnia Iwan Łzawy zgłodniał i postanowił coś przekąsić.
-Zgłodniałem - powiedział sobie - Trzeba coś przekąsić.
Opuścił sypialnę [...] i oddalił się korytarzem. Na końcu korytarza znajdowały się drzwi. Otworzył je i otworem drzwiowym wszedł do kuchni.
-I oto jestem w kuchni - powiedział sobie. Nie mogłem trafić lepiej w poszukiwaniu przekąski."
Vincent Francis Doyle, Iwan Łzawy - badacz jeziora, rozdział 6 w którym Iwan coś przekąsza, str 302
Wydawnictwo Zmyłkowych Skryptów



{I don’t want the sun to shine, I wanna make love! }
MJ, "Break of dawn"

Offline

 

#5 2008-05-29 21:49:03

Tajemnic

Nowy użytkownik

Skąd: Dungeon lvl 14
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Paranoja napisał:

Hm, ogólna fabuła jest dla mnie nieciekawa, planety, obcy, statki kosmiczne, gustowne metalowe dresy...

Takie drobne uczepienie - nie znasz fabuły, bo fabuły na razie nie ma xD Przyjmijcie to po prostu jako taki opis świata...

Paranoja napisał:

wolę mimo wszystko rozwaloną chatkę na Florydzie i krowę Melanię.

Gusta

Paranoja napisał:

Poza tym, chyba nie chciałbyś mieć mnie w tej historii <złowieszczy-błysk-w-oku>. Prawdopodobnie mój bohater grałby cały czas na gameboyu od czasu do czasu rzucając przydatne porady w stylu "nigdy nie stawaj obok lodówki, bo przecież może się na ciebie przewrócić". Nie mówiąc o tym, że po pewnym czasie się znudzę i pozostawię go w jakiejś miłej czarnej dziurze (chociaż chyba tylko Gej(m)master ma prawo uśmiercić postać?).
Czyli - nie smuć się, Piotrze

Tak po pierwsze, miałem kilkoro takich graczy, o których mógłbym Wam opowiadać legendy (Chociażby "*Nagle coś "wypełzło z portalu" i chwyciło za głowę jednego z chłopów wyrywając mu ją.
-Jasna cholera!*Krzyknął przeraźliwym głosem. Zaczął uciekać lecz to coś złapało go za nogę i wciągnęło do portalu. ")
Więc nie byłoby tak źle Ale fakt, taką postać musiałbym uśmiercić; ot podłoga by jej odgryzła nogi czy coś... Bycie GieeMem to czasami sama przyjemność. Już od dłuższego czasu mam zamiar napisać "1001 sposobów na uśmiercenie graczy"... A swoją postać uśmiercić można zawsze, chociaż w dobrym tonie jest poinformowanie innych o takim zamiarze.


Aczkolwiek...

Offline

 

#6 2008-05-29 22:16:23

Paranoja

Moderator

3070847
Skąd: Mrożąca Krew W Żyłach Historia
Zarejestrowany: 2007-11-19
Posty: 334
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Oj no, chodziło mi o świad przedstawiony, a nie o fabułę.
Btw, nie wiedziałam, że używasz xD!!
Nieważne. Dobranoc.



"Nieco później tego samego dnia Iwan Łzawy zgłodniał i postanowił coś przekąsić.
-Zgłodniałem - powiedział sobie - Trzeba coś przekąsić.
Opuścił sypialnę [...] i oddalił się korytarzem. Na końcu korytarza znajdowały się drzwi. Otworzył je i otworem drzwiowym wszedł do kuchni.
-I oto jestem w kuchni - powiedział sobie. Nie mogłem trafić lepiej w poszukiwaniu przekąski."
Vincent Francis Doyle, Iwan Łzawy - badacz jeziora, rozdział 6 w którym Iwan coś przekąsza, str 302
Wydawnictwo Zmyłkowych Skryptów



{I don’t want the sun to shine, I wanna make love! }
MJ, "Break of dawn"

Offline

 

#7 2008-05-31 22:21:57

Niń

El Ninio

300299
Skąd: Badziakowo :D
Zarejestrowany: 2007-11-23
Posty: 216
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

<osłupiała>
ratunku....mamusiu.....byłam grzeczna? <lekka niepewność>

Ostatnio edytowany przez Niń (2008-05-31 22:22:59)


The Official Site Of The Best Actor In The World

"Pan Poe zmarszczył brwi.
- Departament Policji Jeziora Łzawego z przyjemnością aresztuje znanego przestępcę, poszukiwanego za oszustwo, morderstwo i maltretowanie nieletnich.
- I podpalenie! - dorzucił Hrabia Olaf.
- Powiedziałem DOŚĆ - warknął Pan Poe (...) - Po raz ostatni dybałeś na te dzieci.Dopilnuję abyś trafił w ręce odpowiednich władz (...)
- Naprawdę? - obleśny uśmieszek wykrzywił usta Hrabiego Olafa - A jednak coś mi przyszło do głowy. (...) To, że mogę uciec. - powiedział. I uciekł."

Offline

 

#8 2008-06-01 15:17:49

Madzia

Stara Podrywaczka xD

5547425
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2007-11-18
Posty: 132
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Cóż, PeeM. Nie przeczytałam ani linijki z tego tekstu, ale śmiem gdybać, o czym może być powyższy fragment, znając Twoje zainteresowania i wszelkie sfery, w których to siedzisz. Jak namówisz resztę męskiej części 2c, aby się tu zapisali, to wróżę, iż wątek ten może się rozwijać. Ale nie obrazisz się, jak nie będę tu pisać o tych wszystkich potworach i krasnoludach, prawdaaa?

Offline

 

#9 2008-06-01 15:40:50

Tajemnic

Nowy użytkownik

Skąd: Dungeon lvl 14
Zarejestrowany: 2008-05-27
Posty: 6
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

@up
Potwory i krasnoludy...
Hehehe...
Ktoś tu nie zdaje sobie sprawy co może stworzyć zwichrowana psychika PeeMa
@Niń
Ke?
@Paranoja
A "xD" zostało zabronione? Może po incydencie z panią De?


Aczkolwiek...

Offline

 

#10 2008-06-01 19:54:10

Paranoja

Moderator

3070847
Skąd: Mrożąca Krew W Żyłach Historia
Zarejestrowany: 2007-11-19
Posty: 334
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Nie, nie zostało, ale po prostu nie myślałam, że używasz xD.



"Nieco później tego samego dnia Iwan Łzawy zgłodniał i postanowił coś przekąsić.
-Zgłodniałem - powiedział sobie - Trzeba coś przekąsić.
Opuścił sypialnę [...] i oddalił się korytarzem. Na końcu korytarza znajdowały się drzwi. Otworzył je i otworem drzwiowym wszedł do kuchni.
-I oto jestem w kuchni - powiedział sobie. Nie mogłem trafić lepiej w poszukiwaniu przekąski."
Vincent Francis Doyle, Iwan Łzawy - badacz jeziora, rozdział 6 w którym Iwan coś przekąsza, str 302
Wydawnictwo Zmyłkowych Skryptów



{I don’t want the sun to shine, I wanna make love! }
MJ, "Break of dawn"

Offline

 

#11 2008-06-01 22:51:44

Ania

Administratorka

status 4516678
5855905
Call me!
Skąd: Badziakowo tyż :D
Zarejestrowany: 2007-11-05
Posty: 55
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Ja przeczytałam całość, ale nic nie rozumiem...
Chyba jestem za głupia<ściana>.
Może pozostanę przy HMKWŻ...To coś na moim poziomie ;P

P.S. Choć uznaję PeeM - fabuła intrygująca xD


"Come my lady, come, come my lady. You're my butterfly. Sugar, baby!"

Offline

 

#12 2008-06-04 17:15:19

Niń

El Ninio

300299
Skąd: Badziakowo :D
Zarejestrowany: 2007-11-23
Posty: 216
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Piotr: nieważne....


The Official Site Of The Best Actor In The World

"Pan Poe zmarszczył brwi.
- Departament Policji Jeziora Łzawego z przyjemnością aresztuje znanego przestępcę, poszukiwanego za oszustwo, morderstwo i maltretowanie nieletnich.
- I podpalenie! - dorzucił Hrabia Olaf.
- Powiedziałem DOŚĆ - warknął Pan Poe (...) - Po raz ostatni dybałeś na te dzieci.Dopilnuję abyś trafił w ręce odpowiednich władz (...)
- Naprawdę? - obleśny uśmieszek wykrzywił usta Hrabiego Olafa - A jednak coś mi przyszło do głowy. (...) To, że mogę uciec. - powiedział. I uciekł."

Offline

 

#13 2008-06-14 21:58:04

Madzia

Stara Podrywaczka xD

5547425
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2007-11-18
Posty: 132
Punktów :   

Re: Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

a ta reklama "Arena Albionu" co mam tu na ekranie to też sprawka Tajemnica?? xD

Offline

 
  • Index
  •  » Suchary
  •  » Battlestar: Ciasteczko, forumowa gra RPG

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.uncensored.pun.pl www.lubuscy-kibice.pun.pl www.hajtownia.pun.pl www.darkteampl.pun.pl www.czarnymt2.pun.pl